niedziela, 31 sierpnia 2008

Wycieczkowy weekend


Chyba ostatnio coraz bardziej lubię weekendy, ten spędziłam na wycieczkach. W sobotę razem z babcią Alą i wujkiem Jarkiem, no i oczywiście moimi rodzicami, byłam w Parku Miniatur. Na początku to w ogóle nic nie rozumiałam, bo chodziliśmy takimi alejkami, a tam były takie malutkie budowle, że nawet ja bym do nich nie weszła, ale potem już zrozumiałam, ze to te miniatury budynków, a takie duże budynki są na całym świecie i w Polsce też.

Ale najfajniej i tak było na karuzelach: w czołgu, w wozie policyjnym, w autobusie i samolocie. Chodziłam też po zielonym labiryncie i całe szczęście, że posłuchałam mamy, bo idąc moją trasą, chyba byśmy nie wyszli z tego labiryntu :)

A w niedzielę byłam znowu w Ustroniu, tym razem pogoda była dużo ładniejsza, więc pochodziłam sobie po rzece - ale zimna woda była, ale i tak mi się podobało, bo te kamienie takie fajne były :)

Karuzele oczywiście też były: gąsienica i konik i jeszcze jakieś 2, nie pamiętam już jakie. I zjeżdżalnia i nawet wspinaczkę uprawiałam :)

Lubię wycieczki, bo robię wtedy coś fajnego i mogę jeść frytki :P

wtorek, 26 sierpnia 2008

Na wycieczce w Ustroniu


W niedzielę byłam z rodzicami i babcią Jolą i dziadkiem Jurkiem na wycieczce w Ustroniu. Ale tak od początku, to rano dostałam śniadanko i niedługo potem wsiedliśmy do samochodu, ja dostałam krowę i przespałam prawie całą drogę. jak się obudziłam, to widać było góry, główną atrakcja dnia jednak była rzeczka - bardzo mi się ona podobała, niestety nie mogłam wejść do niej bo było za zimno.

Ale to nie była jedyna atrakcja, podczas spaceru znaleźliśmy plac zabaw, no więc zjeżdżałam na zjeżdżali, huśtałam się na koniku, a nawet chodziłam po takim ruchomym mostku :) Podobały mi się też takie huśtawki na monety: korzystałam z pszczółki, z samolociku i z samochodu :)

W ogóle to zastanawiałam się, czy nie zostać jakimś kierowcą rajdowym, bo za kółkiem czuję się jak ryba w wodzie, czy jakoś tak, to mama mówi :)Podczas wycieczki taką wielką metalową łapą mama wyłowiła dla mnie maskotkę :) Myszkę ... Jadłam gofra i zwiedziłam jakieś lokale, gdzie rodzice i dziadkowie coś jedli,albo pili. Dostałam też balona, ale tata niechcący wysłał go wysoko, wysoko ... Wycieczka tak mnie zmęczyła, że przespałam prawie całą drogę powrotną, ale podobało mi się bardzo!!!

czwartek, 21 sierpnia 2008

U pani doktor


Wczoraj byłam u mojej pani doktor - "cioci". Byłam mierzona i ważona, mam już 78 cm i ważę 9700. Okazało się, że jestem całkiem zdrowa, więc zostałam zaszczepiona, a że byłam bardzo dzielna, to dostałam odznakę dzielnego pacjenta :) A w poczekalni poznałam fajnego kolegę, chciałam go ciągle przytulać i całować :)

środa, 13 sierpnia 2008

Najnowsze nowości :P


Ostatnio znowu nie mam czasu pisać, ale to dlatego, że nadal korzystam z uroków lata - kąpię się w basenie, daje się "podlewać" wężem ogrodowym, smakuję różnych letnich owoców, bawię się w piaskownicy i jak wracam do domku, to idę spać :)
Ale znalazłam z rodzicami troszkę czasu w sobotę i wybraliśmy się do cioci Ewuni :)Zrobiłam tam mały sajgonik: sama jadłam serek, więc wiecie, można go było znaleźć w różnych miejscach, jadłam borówki i winogron, ale czasem jakoś tak wypadały mi z buźki, nastraszyłam cioci kotki, aż się przede mną schowały i biegałam i biegałam :P Ale jak dla mnie super fajnie było :) A jeszcze dostałam od cioci super szlafroczek prosto z Turcji, taki miluuuuusi :)

*********************************************

Chciałam się jeszcze pochwalić, że mam już dużo ząbków, wszystkie 1, 2, 3 i nawet 4 :) Uwielbiam słonecznik, gotowaną kukurydzę i prawie wszystkie owoce :) Na kolacje i śniadanka jem chętnie kanapki(najlepiej, żeby był na nich ogórek zielony)i umiem pokazywać: "gdzie jest Wikusia", wiem, gdzie mam pępuszek i oczko i uszko i nosek i umiem pokazać język, umiem rzucać piłkę, a czasem nawet udaje mi się ją złapać, umiem robić "sisi" na nocniczek, ale jeszcze jakoś nie zawsze na czas mówię "sisi", a w zasadzie to zdarza mi się to sporadycznie :P Mówię już nie tylko "mama" i "tata", ale i "baba", próbuję "pa pa", coraz lepiej wychodzi mi "dać", ale i tak najlepsze jest "zizi", bo nikt nie wie co to znaczy :P

niedziela, 3 sierpnia 2008

Nad wielką wodą :)


Dziwne rzeczy się ostatnio dzieją :) Albo pluskam się w basenie i to jest jak się okazało super sprawa, albo ... no właśnie, rodzice zabrali mnie nad taki wieeeelki basen - mówią na to zalew. Tam jest dużo wody i dużo piasku (jest też dużo ludzi). Pływałam w tej wielkiej wodzie razem z mamą i razem z tatą, w takim specjalnym kółku, a nawet i bez :) A jak nie byłam w wodzie, to spacerowałam, bawiłam się w piasku, albo zaczepiałam inne dzieci. No i jeszcze jadłam pysznego gofra, a mama to nawet dała mi spróbować odrobinkę loda, ale nie zachwycił mnie specjalnie. Chciałabym czasem jeździć nad ta wielką wodę, bo jest tam naprawdę super i można biegać na bosaka :) Mam nadzieję, że rodzice jeszcze mnie tam zabiorą :)