Wycieczkowy weekend
Chyba ostatnio coraz bardziej lubię weekendy, ten spędziłam na wycieczkach. W sobotę razem z babcią Alą i wujkiem Jarkiem, no i oczywiście moimi rodzicami, byłam w Parku Miniatur. Na początku to w ogóle nic nie rozumiałam, bo chodziliśmy takimi alejkami, a tam były takie malutkie budowle, że nawet ja bym do nich nie weszła, ale potem już zrozumiałam, ze to te miniatury budynków, a takie duże budynki są na całym świecie i w Polsce też.
Ale najfajniej i tak było na karuzelach: w czołgu, w wozie policyjnym, w autobusie i samolocie. Chodziłam też po zielonym labiryncie i całe szczęście, że posłuchałam mamy, bo idąc moją trasą, chyba byśmy nie wyszli z tego labiryntu :)
A w niedzielę byłam znowu w Ustroniu, tym razem pogoda była dużo ładniejsza, więc pochodziłam sobie po rzece - ale zimna woda była, ale i tak mi się podobało, bo te kamienie takie fajne były :)
Karuzele oczywiście też były: gąsienica i konik i jeszcze jakieś 2, nie pamiętam już jakie. I zjeżdżalnia i nawet wspinaczkę uprawiałam :)
Lubię wycieczki, bo robię wtedy coś fajnego i mogę jeść frytki :P