niedziela, 23 listopada 2008

Moje kontakty koleżeńskie

Mamusia i nowa ciocia dbają, żebyśmy się z Anielką często widywały i wg nich daje to jakieś rezultaty - a chodzi im o to, że ostatnio to już nawet tak nie wojowałyśmy ze sobą, tylko w zasadzie bawiłyśmy się razem (Anielka woziła mnie w wózku),albo obok siebie, ja się huśtałam, a Anielka się bawiła. Ja tam nie wiem za bardzo o co chodzi, ale lubię te spotkania z moją koleżanką. Zresztą złapałam od niej bakcyla sikania na nocnik :P a ona ode mnie łapie bakcyla picia z niekapka :)

Zima przyszła


No i stało się, spadł śnieg, jakież było moje zdziwienie, jak wyszłam z rodzicami w sobotę z domu ... trzeba już ubierać rękawiczki i szalik i czasem kombinezon. Jeszcze ta zima nie przypadła mi za bardzo do gustu, ale mama mówi, ze jak pójdziemy na sanki, to na pewno mi się spodoba :) Na razie, to wiem, że jest "zizi" i długo trzeba czekać, żeby samochód był gotowy do jazdy, bo trzeba go pozamiatać, a na drodze jest dziwnie ślisko i dziwnie się spaceruje, no a sam śnieg jest mokry i zimny, ale można z niego robić fajne kulki i potem je "bach" :)

czwartek, 13 listopada 2008

Nowe nowości


Oj ostatnio dość długo nie pisałam, ale był dłuuugi weekend, tatuś był w domku i spędzaliśmy czas we troje :)
Na przykład byliśmy na placu zabaw :) I u dziadków, gdzie dostałam wielką lalę - jest nawet troszkę większa niż ja :) I byliśmy na jakimś przeglądaniu samochodu, czy coś :P
Poza tym ostatnio ciągle pracuję nad moim mówieniem, powtarzam coraz więcej słówek, część z nich nadal po swojemu, ostatnio najbardziej podoba mi się "ała" i "ajnie" - znaczy się fajnie :)

Pracuję też nad moimi kontaktami towarzyskimi z moją kumpelkę Anielką :) Na razie tak średnio to wychodzi, ale z każdym spotkaniem jest chyba lepiej :)
A u babci Ali mam nowe mebelki, ajne są :) kolorowe :)

Taki lekki mix nowości u mnie, ale tak to jest, jak się nie pisze na bieżąco....

czwartek, 6 listopada 2008

Dłuuuugi spacerek


Wczoraj byłą piękna słoneczna pogoda i było cieplutko i już po mojej drzemce było jakoś dziwnie ... nie dostałam obiadku, tylko mama mnie przebrała, wsadziła w wózek i pojechałyśmy ... po drodze spotkałyśmy się z babcią Alą, co zaplanowane było, ale pojechałyśmy dalej, aż do prababci Helenki. U babci dostałam obiadek, który jak się okazało, mama zabrała ze sobą i po obiadku poszłyśmy we cztery, ja, moja mama, moja babcia (mama mamy) i moja prababcia (mama babci) na spacerek. Długo spacerowałyśmy, oglądałyśmy różne domki i pieski i ptaszki, a do domu jak wracałam to już szarawo było. Ale to był super dzień,bo znowu duuużo czasu spędziłam na powietrzu :)

***

Ostatnio się troszkę rozgadałam, mówię "duduś" na psa babci, "dzidzia" i "dziadzia", mówię "tak" i "phak" na ptaka, mówię też "paec" na palec :)