Imieniny, urodziny, parapetówka i rozpoczęcie sezonu u babci Ali
W sobotę po mojej drzemce wybraliśmy się do babci Ali. Poszliśmy na nóżkach w lekkim deszczu, z parasolami i kwiatkami. Kiedy zaszliśmy dom był pełen ludzi. Musiałam oczywiście troszkę poszaleć, a potem wymusić złożenie zjeżdżalni. Oczywiście pomagałam w tym tatusiowi. Jak tylko przestało padać,impreza została przeniesiona na ogródek i to mi się najlepiej podobało.
Bawiłam się w piaskownicy, zjeżdżałam na zjeżdżalni, huśtałam się na huśtawce, karmiłam ślimaki agrestem i goniłam się z różnymi osobami, bo nie wiem czemu, ale każdy chciał się ze mną bawić :) Jedzonka było dużo, ale ja mało chętnie jadła, najlepsza była kromeczka suchego chleba i szaszłyk :) I moje chrupki :) Trenowałam się też w piciu z filiżanki :)
Było miło, ale w końcu nadszedł czas na powrót do domu i tu czekała na mnie kolejna niespodzianka. Wracaliśmy do domu autobusem, który nazywał się JOT. Bardzo lubię autobusy :) I imprezy chyba też :)