Moja przygoda "przedszkolna"
Wczoraj mamusia zabrała mnie do przedszkola. Nie wiedziałam co to za miejsce. Mama wyjaśniała mi, że to taki dom, gdzie jest dużo dzieci i są panie, których trzeba słuchać, i że to miejsce gdzie robi się wiele ciekawych rzeczy. Mnie to wystarczyło i chciałam tam pojechać.
Na miejscu okazało się, że na wczorajsze zajęcia, poza mną, przyjechał tylko jeden chłopiec. (Bo ja nie jestem w tym przedszkolu cały czas. Na razie mama zapisała mnie na takie zajęcia półtorej godzinne raz w tygodniu. I an tych zajęciach jest też mama, ale ona jest jakby z boku.)
Zajęcia rozpoczęliśmy od piosenki powitalnej, dla Kuby i dla mnie. Potem była zabawa w teatrzyk. Najpierw pani robiła przedstawienie, a potem my - dzieci. Był tor przeszkód. I taniec. Była gra na garnkach, i zabawy z chustą Klanzy i coś co mi się bardzo spodobało. Pieczątki, takie wielkie gąbki, które trzeba było pomalować farbą a potem odbijać na kartce. Po wszystkich zajęciach poszliśmy jeszcze na salę zabaw, a tak było wiele zabawek: były samochodziki, telefony, pianinka, autka, duże auta do jeżdżenia i domek i taki duży pociąg i wiele, wiele innych ...
Bardzo mi się tam podobało. Troszkę nie mogłam się dogadać z Kubą i troszkę się szarpaliśmy, ale z czasem pewnie będzie lepiej.
Mama wykupiła karnet dla mnie, więc za tydzień znowu jadę do przedszkola :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz