poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Niedzielne popołudnie


Po zabawie na placu zabaw, pojechaliśmy do babci Joli i dziadka Jurka na obiadek. Tu nie byłam już aż tak samodzielna i nie do końca sama zjadłam zupkę :P Ale zjadłam i to się liczy.

Potem oczywiście szalałam z dziadziusiem i bawiłam się z babcią.

A po deserku, rodzice zabrali mnie na spacerek do pobliskiego parku. Chodziłam dużo po różnych murkach, widziałam takiego dużego pana (pomnik) i nawet rzeczkę.

Po kolacji pojechaliśmy do domku, a ja oczywiście z nadmiaru wrażeń i zmęczenia, zasnęłam już w samochodzie.

Brak komentarzy: