USG brzusia
Pamiętacie moją przygodę z pobieraniem krwi? We wtorek mama miała już wyniki, nie była pewna czy są dobre, więc poszłyśmy we wtorek do mojej pani doktor. Wyniki okazały się nie najgorsze, za to pani doktor zauważyła (a mama o tym wspomniała), że mam w pachwinie powiększone węzły chłonne. Nie wiem co to wszystko znaczy, za dużo nowych słówek. Pani doktor dała nam skierowanie do szpitala na usg brzuszka. Mama wyszła z gabinetu bardzo zmartwiona. Zaraz zadzwoniła do taty a potem do babci. A jak weszłyśmy do domu, to mama zaczęła płakać. Jak tylko taka wrócił, to cały czas gdzieś dzwonili i ciągle mnie przytulali a mama popłakiwała. Nie wiedziałam w ogóle co się dzieje, nic z tego nie rozumiałam. Potem dowiedziałam się, że rodzice szukali lekarza, który szybko zrobi mi to usg. No i w środę pojechaliśmy do takiego pana doktora. To usg to tak średnio mi się podobało, cała jakaś mokra byłam, ale pan doktor był miły, to ja byłam grzeczna. Pan doktor powiedział rodzicom, że to tylko powiększone węzły, że nie muszą sie martwić, bo to nic podejrzanego. Rodzice byli bardzo szczęśliwi!!! Ja nadal nie do końca wiem, o co rodzice tak się martwili, ale teraz już się nie martwią i mama znowu jest uśmiechnięta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz