Zanim powstał ten blog - wspomnienia mojej maminki
Dziś kilka słówek ode mnie - mamy Wiki, o czasach przed jej narodzinami oraz krótko po - to tak w kwestii uzupełnienia tego bloga o brakujący początek.
O tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się 18 lipca 2006 roku. Gdy na teście ciążowym zobaczyliśmy z tatusiem dwie kreseczki byliśmy bardzo szczęśliwi. 8 sierpnia poszliśmy z tatusiem do lekarza, który potwierdził ciążę. Nasze kroki skierowaliśmy do naszych rodziców, a także babć, bo chcieliśmy podzielić się z nimi naszym szczęściem, a także pokazać im Twoje pierwsze zdjęcie. Byłaś wtedy malutką kropeczką :) Mijały dni, tygodnie - starałam się dbać o siebie, a przede wszystkim o Ciebie najlepiej jak mogłam ... coś Ci chyba jednak nie do końca pasowało, bo miałam takie straszne mdłości ... W listopadzie dowiedzieliśmy się, że noszę pod serduszkiem dziewczynkę - już wtedy wiedzieliśmy, że będziesz nazywała się Wiktoria :) Potem pojawiło się coś cudnego, pierwsze kopniaki - najwspanialsze uczucie, jakie tylko można sobie wyobrazić :) W między czasie chodziliśmy z tatusiem do szkoły rodzenia, przygotowywaliśmy dla Ciebie pokój, ubranka - często można mnie było spotkać przy pralce lub żelazku :P Miałaś się urodzić 27 marca, jednak Tobie nie było zbyt śpieszno na ten świat ... ponieważ nie zanosiło sie na poród, 5 kwietnia pojechałam do szpitala i zaraz na drugi dzień rano, zaczął sie poród ... wszystko szło bardzo szybko, skurcze były co minutkę, dwie .... Gdy znalazłam się na sali porodowej dołączył do mnie Twój tatuś, wspierał mnie i pomagał, o 13 zaczęło się parcie - postanowiłaś na koniec zrobić mi psikusa i odwróciłaś główkę tak, że niestety nie byłam w stanie urodzić się naturalnie. Lekarze szybko podjęli decyzję, zawieźli mnie na salę operacyjną, gdzie wykonali cesarskie cięcie. No i właśnie tym sposobem, 6 kwietnia o 14:30 przyszłaś na świat. Miałaś wtedy 55 cm i ważyłaś 3710 :) Kiedy mnie wybudzali po operacji, Ty poznawałaś tatusia :) Tatuś nagrał dla mnie Twój pierwszy płacz i zrobił zdjęcie. Potem gdy tatuś przyszedł do mnie, pokazał mi jaka jesteś śliczna :) Zawiadomiliśmy wszystkich, że się urodziłaś. Jeszcze tego dnia spotkałyśmy się, ale tylko na chwilkę, kochane położne przyniosły mi Ciebie, byłaś taka śliczna i taka malutka :) Taka kochana i taka nasza :) Nakarmić mogłam Cię dopiero na drugi dzień, ponieważ po operacji dostawałam silne leki. Ale od kolejnego dnia, byłyśmy już razem przez całe dnie :) Karmiłam Cię, przewijałam :) Nie mogłam się doczekać, kiedy wrócimy do domku. Niestety pojawiły się u mnie komplikacje i musiałyśmy zostać w szpitalu prawie 2 tygodnie. W tym czasie dostawałaś butelkę, bo ja nie mogłam Cię karmić - znowu brałam różne silne leki. Czas spędzony w szpitalu był dla nas trudny, ja bardzo cierpiałam, bo bardzo trudno było mi się Tobą zajmować, fizycznie nie dawałam sobie rady, a Ty nie mogłaś dostawać piersi. Obiecałam Ci wtedy, że po powrocie do domku, wrócimy do piersi. Gdy w końcu wyszłyśmy ze szpitala, byłam najszczęśliwsza na świecie!!! Bardzo się starałam przywrócić laktację, jednak kilka rzeczy tak się złożyło nie inaczej, że nie udało mi się to :( i została już butelka i mleko modyfikowane. Jak tylko wróciłyśmy zaraz pojawiło się u nas wiele osób - każdy chciał Cię poznać. Wszyscy przynosili upominki dla Ciebie, a także dla mnie. Byłaś bardzo grzeczna i kochana :) Ponieważ było cieplutko, bardzo szybko zaczęliśmy wychodzić z Tobą na spacerki, w czasie których dużo spałaś :) Tatuś miał urlop, więc spędził z nami sporo czasu. Opiekował się Tobą bardzo dobrze, karmił Cię, przewijał, nosił do odbicia, wstawał ze mną w nocy (oczywiście nadal to robi :)), a mnie dawał odpoczywać ... no a potem pojawił się już Twój blog i Twoja historia :) Kochamy Cię córeczko!!! :)