czwartek, 30 sierpnia 2007

Zanim powstał ten blog - wspomnienia mojej maminki

Dziś kilka słówek ode mnie - mamy Wiki, o czasach przed jej narodzinami oraz krótko po - to tak w kwestii uzupełnienia tego bloga o brakujący początek.
O tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się 18 lipca 2006 roku. Gdy na teście ciążowym zobaczyliśmy z tatusiem dwie kreseczki byliśmy bardzo szczęśliwi. 8 sierpnia poszliśmy z tatusiem do lekarza, który potwierdził ciążę. Nasze kroki skierowaliśmy do naszych rodziców, a także babć, bo chcieliśmy podzielić się z nimi naszym szczęściem, a także pokazać im Twoje pierwsze zdjęcie. Byłaś wtedy malutką kropeczką :) Mijały dni, tygodnie - starałam się dbać o siebie, a przede wszystkim o Ciebie najlepiej jak mogłam ... coś Ci chyba jednak nie do końca pasowało, bo miałam takie straszne mdłości ... W listopadzie dowiedzieliśmy się, że noszę pod serduszkiem dziewczynkę - już wtedy wiedzieliśmy, że będziesz nazywała się Wiktoria :) Potem pojawiło się coś cudnego, pierwsze kopniaki - najwspanialsze uczucie, jakie tylko można sobie wyobrazić :) W między czasie chodziliśmy z tatusiem do szkoły rodzenia, przygotowywaliśmy dla Ciebie pokój, ubranka - często można mnie było spotkać przy pralce lub żelazku :P Miałaś się urodzić 27 marca, jednak Tobie nie było zbyt śpieszno na ten świat ... ponieważ nie zanosiło sie na poród, 5 kwietnia pojechałam do szpitala i zaraz na drugi dzień rano, zaczął sie poród ... wszystko szło bardzo szybko, skurcze były co minutkę, dwie .... Gdy znalazłam się na sali porodowej dołączył do mnie Twój tatuś, wspierał mnie i pomagał, o 13 zaczęło się parcie - postanowiłaś na koniec zrobić mi psikusa i odwróciłaś główkę tak, że niestety nie byłam w stanie urodzić się naturalnie. Lekarze szybko podjęli decyzję, zawieźli mnie na salę operacyjną, gdzie wykonali cesarskie cięcie. No i właśnie tym sposobem, 6 kwietnia o 14:30 przyszłaś na świat. Miałaś wtedy 55 cm i ważyłaś 3710 :) Kiedy mnie wybudzali po operacji, Ty poznawałaś tatusia :) Tatuś nagrał dla mnie Twój pierwszy płacz i zrobił zdjęcie. Potem gdy tatuś przyszedł do mnie, pokazał mi jaka jesteś śliczna :) Zawiadomiliśmy wszystkich, że się urodziłaś. Jeszcze tego dnia spotkałyśmy się, ale tylko na chwilkę, kochane położne przyniosły mi Ciebie, byłaś taka śliczna i taka malutka :) Taka kochana i taka nasza :) Nakarmić mogłam Cię dopiero na drugi dzień, ponieważ po operacji dostawałam silne leki. Ale od kolejnego dnia, byłyśmy już razem przez całe dnie :) Karmiłam Cię, przewijałam :) Nie mogłam się doczekać, kiedy wrócimy do domku. Niestety pojawiły się u mnie komplikacje i musiałyśmy zostać w szpitalu prawie 2 tygodnie. W tym czasie dostawałaś butelkę, bo ja nie mogłam Cię karmić - znowu brałam różne silne leki. Czas spędzony w szpitalu był dla nas trudny, ja bardzo cierpiałam, bo bardzo trudno było mi się Tobą zajmować, fizycznie nie dawałam sobie rady, a Ty nie mogłaś dostawać piersi. Obiecałam Ci wtedy, że po powrocie do domku, wrócimy do piersi. Gdy w końcu wyszłyśmy ze szpitala, byłam najszczęśliwsza na świecie!!! Bardzo się starałam przywrócić laktację, jednak kilka rzeczy tak się złożyło nie inaczej, że nie udało mi się to :( i została już butelka i mleko modyfikowane. Jak tylko wróciłyśmy zaraz pojawiło się u nas wiele osób - każdy chciał Cię poznać. Wszyscy przynosili upominki dla Ciebie, a także dla mnie. Byłaś bardzo grzeczna i kochana :) Ponieważ było cieplutko, bardzo szybko zaczęliśmy wychodzić z Tobą na spacerki, w czasie których dużo spałaś :) Tatuś miał urlop, więc spędził z nami sporo czasu. Opiekował się Tobą bardzo dobrze, karmił Cię, przewijał, nosił do odbicia, wstawał ze mną w nocy (oczywiście nadal to robi :)), a mnie dawał odpoczywać ... no a potem pojawił się już Twój blog i Twoja historia :) Kochamy Cię córeczko!!! :)

wtorek, 28 sierpnia 2007

Koniec sezonu?


Mama coś mówi, że kończy się sezon i że już nie będziemy codziennie tak długo na działce, a że w niektóre dni już w ogóle nie będziemy tam jeździć. Nie bardzo mi się to podoba :( Myślałam, że mama coś żartuje, ale dziś od rana jesteśmy w domu :( Byłyśmy na zakupach i tyle ... ale wymusiłam na mamie, że pojedziemy na chwilkę popołudniu, no choć tyle. Mama mówi, że idzie jesień i potem zima i że będę miała inne atrakcje, np. jazda na sankach - choć nie mam pojęcia co to jest. Załączam dziś fotkę z moim dziadkiem Januszem :)
Wcinam wszystkie obiadki jakie maminka mi daje - dobre nawet są :) A za kilka dni dostanę obiadek z mięskiem, już się nie mogę doczekać, będzie znowu coś innego :)

sobota, 25 sierpnia 2007

Huśtawka i kubek niekapek a także zakupy

Dziś miałam jakiś taki intensywny dzionek. Byłam z rodzicami na zakupach, mamusia nosiła mnie na rękach i wszystko widziałam i mimo tego, że te zakupy troszkę trwały, to nawet nie marudziłam. No i właśnie, mam huśtawkę w domu - całkiem fajna sprawa :) Na początku jakoś nie byłam przekonana do tego wynalazku, ale na wieczór mi się spodobało - a rodzice już mieli wynosić huśtawkę do piwnicy i tam miała czekać na lepsze czasy, hihi, no to ich zaskoczyłam. Rodzice kupili mi też jakiś inny wynalazek, kubek niekapek, nie wiem o co biega, ale dziś mi się nie chciało eksperymentować z tym kubkiem, a jeszcze mama jakiś nowy sok mi do niego wlała ... A na zakupach, to byliśmy w ogóle po obiadki dla mnie, bo już się skończyły, rodzice zakupili też jakieś w mięskiem ... ciekawe czy mi to będzie smakować. No i tak z innej beczki, to wczoraj skończyłam 20 tygodni :)

środa, 22 sierpnia 2007

Kąpiel pod prysznicem

Wczoraj maminka wymyśliła na wieczór, że mnie weźmie pod prysznic. Nie miałam pojęcia o co chodzi, a tu tatko mnie rozbiera ... i niesie do łazienki i tam podaje mamie. Mama trzymała mnie na rączkach, raz przodem a raz tyłem do siebie i z boku leciała woda :) Próbowałam ją złapać i machać nóżkami i rączkami tak jak zwykle w kąpieli, ale to było troszkę coś innego. Mokro było i owszem, ale inaczej. Buzia mi się jakoś tak sama śmiała, fajnie było. A potem tatko mnie zabrał do wycierania :( Tylko nie rozumiem dlaczego mama jeszcze tam została, a ja już nie :(

wtorek, 21 sierpnia 2007

Obiadki, działeczka i kolejne ząbki


Ostatnio mało pisuję, ale to z tego względu, że idą mi kolejne ząbki ... Jeszcze dobrze, nie przywykłam do tych dwóch, nie odpoczęłam od bólu, a tu znowu - oj, kiedy to się skończy?? Jestem przez te ząbki bardzo marudna w dzień, a w nocy to budzę się co po chwilkę - rodzice chyba też są zmęczeni ... no i pogoda dopisuje, więc głównie jestem u Dziadków na działce (załączam fotkę z babcią Alą i moją jabłonką). No i dostaje już te obiadki ... powiem Wam szczerze, deserki są lepsze. Jadłam już jakąś marchewkę z ziemniaczkami a teraz dostaję jakąś zupkę jarzynową, a mamusia straszy mnie jeszcze jakimś szpinakiem czy czymś takim. No i stwierdziłam, że leżenie na pleckach czy brzuszku, a nawet siadanie to za mało. Czynie przygotowania do raczkowania ... na razie jest bujanie się na rączkach i kolankach - fajna sprawa, spróbujcie :)

czwartek, 16 sierpnia 2007

2 ząbki

Czas już chyba najwyższy się pochwalić :) Mam dwa ząbki, dolne jedynki - dziwne te ząbki są i ciągle sprawdzam paluszkami czy nadal są, ale są i z tego co mówi mama, wcale nie znikną - nie wiem tylko czy się cieszyć czy smucić.
Byłam dziś na szczepieniu, byłam dzielna i prawie w ogóle nie płakałam - w końcu nie jestem już małym dzieckiem, żeby płakać.
Oczywiście pokazałam pani doktor wszystko co u umiem. Pani doktor była zaskoczona, że tak szybko się wszystkiego nauczyłam :) A ja po prostu zdolna jestem i tyle :) Będę teraz oprócz deserków, dostawać soczki, obiadki, nadal kaszki no i mleko zmieniamy na 2 ... Ciekawe co rodzice zrobią z małym zapasem mleka 1, który mają w szafce w kuchni, hihihi
Wiem, że jutro dostanę na obiadek ziemniaczki z marchewką, a potem stopniowa, mama będzie mi dawała też inne rzeczy. Jestem ciekawa tych obiadków, czy będą dobre? A najbardziej się cieszę, że te obiadki je się łyżeczką a nie z butelki, bo ja lubię jeść łyżeczką :)
No i oczywiście, jak na dużą dziewczynkę przystało znowu przesypiam całe noce, wstaję koło 6 rano :) Chyba nie najgorzej, choć rodzice czasem marudzą, że mogłabym o 7 ... zbawi ich ta godzinka, czy jak? Nie rozumiem :P

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

Rozmowa telefoniczna

Dziś miało miejsce ciekawe zdarzenie. Maminka rozmawiała z babcią Alą przez taką słuchawkę - telefon i nagle babcia zaczęła mówić do mnie, słyszałam ją jakby była obok mnie. Ale nie było jej obok, sprawdzałam :) Odpowiadałam babci i ona chyba też mnie słyszała. Super to było :)
Chciałam to potem powtórzyć przy użyciu mojego telefonika, ale się nie dało :( Tylko nie wiem co źle robiłam, że nikogo nie słyszałam ...
Dziś ze 2 razy udało mi się z brzuszka na plecy się przeturlać - ale muszę nad tym jeszcze popracować!

niedziela, 12 sierpnia 2007

Słów kilka

Kilka dni bez wieści o mnie, no ale jakoś tak się składało. Cały dzień poza domem ... i do tego taka marudna jestem, że szok ... nadal nie wiem czemu tak się dzieje, maminka mówi, że to zęby pomalutku dają się o sobie znać, no być może.
Znowu dość ładnie przesypiam nocki, a przynajmniej nie najgorzej, ale w dzień ... oj w dzień to się dzieje, nie śpię prawie wcale ...

czwartek, 9 sierpnia 2007

Telefonik


Dziś w końcu - ku uciesze mamy, zaprzyjaźniłam się z nową zabawką - telefonikiem. Mama kupiła mi go kilka dni temu i bardzo ją zasmuciła moja reakcja. No a ja się wystraszyłam tej melodyjki i zaczęłam płakać. Ale tatko, zaczął mnie stopniowo oswajać z zabawką i dziś już z radością sama się nią bawiłam :)
I znalazłam sobie ciekawy sposób na poruszanie się, podnoszę pupę, odpycham się nóżkami, robię hop, potem podciągam rączki :) Mama mówi, że ruszam się jak żabka. Fajne to jest, bo bardzo szybko mogę "przejść" całe łóżko rodziców.
No i coś jeszcze ... mamusia zrobiła mi dziś niespodziankę ... po porannym karmieniu, położyłyśmy się razem na wersalce w moim pokoju i tak sobie dospałyśmy jeszcze chwilkę - bardzo przyjemnie było się tak potulić do mamy :)

wtorek, 7 sierpnia 2007

Urodziny prababci Zosi

Dziś jak co dzień, byłam na działce ... coś miałam dziś kiepski dzień, chciałam spać, a jakoś nie mogłam. Koniec końców - babcia Ala wzięła mnie do wózka, wzięła wielki parasol ogrodowy - bo akurat padało i jeździła ze mną po działce, żeby mnie uśpić ... ale z tego śmiechu było ... pospać troszkę pospałam, ale niewiele ...
A wieczorkiem, wybraliśmy się z rodzicami do prababci Zosi, na urodziny. Troszkę się zaprezentowałam, pokazałam jak siadam, jak się śmieje, jak gadam, jak trzymam grzechotkę, takie tam proste rzeczy :P

poniedziałek, 6 sierpnia 2007

Skończyłam 4 miesiące

Dziś skończyłam 4 msce i z tej okazji zrobiłam sobie mały prezent. Byłam u babci Ali na kolanach, bo babcia mnie karmiła, a jak tylko skończyła, to ja sama sobie usiadłam!! Potem jeszcze siadałam kilka razy z pozycji półleżącej ... fajne to jest :) Ale maminka mówi, że za dużo tak nie mogę :(
Do kolejnych moich osiągnięć dodać mogę:

  • przewroty z pleców na brzuszek
  • czasami udane próby włożenia sobie smoczka do buzi
  • wydawanie dziwnych odgłosów, krzyków i czegoś tam jeszcze :P
  • głośny śmiech
  • czasem udane próby podtrzymania sobie butelki
  • zjadanie kaszki łyżeczką
  • zabawy stopkami
  • czasem udane próby wkładania sobie stopki do buzi :)
No więc zaczęłam 5 miesiąc .... no ładnie :)

niedziela, 5 sierpnia 2007

Wycieczka

Dziś rodzice znowu zabrali mnie do parku ... tym razem już nie przespałam całej wycieczki i widziałam troszkę więcej niż tydzień temu. Widziałam dużą wodę - rodzice mówią, że to jezioro, widziałam dużo dzieci, w wózkach tak jak ja, na rękach u rodziców i takie, które same chodziły ... widziałam nawet pana, który jechał na koniu i rozmawiałam przez telefon komórkowy. Jak wracaliśmy do samochodu, to maminka mnie troszkę niosła i mogłam się porozglądać troszkę i rozprostować kości. A na tej wycieczce, to nawet zjadłam całe mleczko, świeże powietrze mi służy. Rodzice mówią, że teraz co tydzień będziemy się wybierać do tego parku. Ja jestem za :)

piątek, 3 sierpnia 2007

17 tygodni skończyłam

Dziś skończyłam 17 tygodni ... jak ten czas szybciusio mija.
Dziś z rana troszkę popsuła się pogoda, ale maminka mimo wszystko spakowała nas i pojechałyśmy na działkę. I słusznie, bo czasami wychodziło słonko i wtedy spacerowałam z mamą, albo z babcią Alą po ogrodzie. No i spałam w domku w międzyczasie. Było więc fajniej, niż gdybyśmy zostały w domku. A prababcia Halina, zakupiła dla mnie dużo ubranek i dziś mi je przyniosła na działkę.
Po powrocie do domu, nie zdążyłam sie nim nacieszyć, bo mama tylko nas przepakowała i pojechałyśmy wózkiem po babcię Alę, a potem do prababci Heleny. Niestety nie zastałyśmy jej w domu, tylko spotkałyśmy się z nią, jak już wracałyśmy. Ale i tak spacerek zaliczony, ja sobie troszkę pospałam. No i jaka niespodzianka, budzę się, jestem w domku i mam gościa. Dziadek Jurek przyjechał. Przywiózł kwiatuszki i ubranka od babci Joli. Troszkę się ze mną pobawił i pojechał do domku ... rodzice chcieli mnie wtedy nakarmić, ale ja nie chciałam. Mama się martwi, że dziś zjadłam tylko 200ml mleczka, mówi, że to mało ... a ja nie wiem co się dzieje, ale nie chcę jeść.

czwartek, 2 sierpnia 2007

Pierwsza noc z frejką

Od dziś sypiam we frejce ... Nie jest źle, dziś zasnęłam szybko, ale byłam zmęczona i senna bardzo, jak będzie jutro? Jak prześpię noc ... no zobaczymy.

środa, 1 sierpnia 2007

U ortopedy

Byłam dziś na kontroli bioderek. Pan doktor był bardzo miły i spodobała mu się moja zabawka - grzechotka krab. Całe szczęście, że nie chciał jej pożyczyć, bo chyba bym mu nie pozwoliła :P Bo ja bardzo lubię kraba.
Moje bioderka jeszcze nie są do końca tak dobre jak powinny być. Są jakieś 1b, a powinny już 1a ... a to wszystko przez to, że czasem śpię na boczku, a nie mogę :( Mama przewraca mnie na plecy, ale ja, jak nikt nie widzi, znowu obracam się na boczek ... no ale koniec z tymi praktykami, przynajmniej w nocy. Od jutra na noc rodzice będą zakładali mi frejkę, żebym już się nie obracała na boczki. Za dwa miesiące mam kolejną kontrolę, a do tego czasu muszę być dzielna z tą frejką.
No ale pan doktor powiedział też coś fajnego, mogę już w wózku jeździć troszkę wyżej niż na leżąco, w końcu będę coś widziała!!!