środa, 14 lipca 2010

Wyjazd na wczasy






Czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam. Dzisiaj wyjazd na wczasy. Wstaliśmy rano, zapakowaliśmy bagaże do auta (a było ich bardzo dużooooo :)) i ruszyliśmy w kierunku Bieszczad. Po drodze zrobiliśmy sobie jeden postój na rozprostowanie nóg i jedzonko i ruszyliśmy dalej, a ja zdrzemnęłam się. Kiedy się obudziłam, nadal jechaliśmy. Okazało się, że jest objazd i droga nieco nam się wydłużyła. Zaczęłam troszkę marudzić, ale w końcu dojechaliśmy. Na miejscu powitał nas gospodarz i taki fajny piesek. Okazało się, że wynikło drobne zamieszanie z pokojami i nasz zamówiony jest zajęty, zgodziliśmy się na 2 dni zamieszkać w innym. Pokoik był mały, ale bardzo fajny, znajdował się na parterze, skąd łatwo było dostać się na plac zabaw przy domu, który bardzo mi się spodobał: była tam zjeżdżalnie, hamak, duża huśtawka, piaskownica, rowerek i jeździk i mnóstwo zabawek :) Troszkę się tam pobawiłam i ruszyliśmy na długi spacer, przez centrum Polańczyka na hycel, nad jezioro Solińskie. Zobaczyłam naprawdę duuużą wodę. Bardzo mi się spodobała. Nie miałam stroju i nie mogłam się kąpać, ale wypożyczyliśmy rowerek, takie autko - garbuska i popływaliśmy nim po jeziorze, to też mi się podobało :) Droga nad jezioro było długa dlatego głównie tato niósł mnie na barana i nad jezioro i w drodze powrotnej.
Wracając do pokoiku, wpadliśmy na pizzę, która bardzo mi smakowała. A mama wymyśliła dla mnie fajną zabawę - odgadywanie kolorów aut :) Byłam lepsza niż tata :)
Tego dnia długo nie mogłam zasnąć, ale nie ma się co dziwić, tyle wrażeń i w końcu moje wczasy :)

Brak komentarzy: